Każdy robi najlepiej, jak potrafi i na ile wystarcza mu zasobów.
Czy działamy stosownie do okoliczności? Nie wiem, bo nigdy wcześniej z takimi okolicznościami nie musieliśmy się mierzyć…
Wiecie – długi czerwony dywan , ścianka zdjęciowa, błysk fleszy, profesjonalna konferansjerka ( w wykonaniu naszej niezastąpionej Agnieszki), sztab kelnerów podczas standing party

,morze migoczących światełek, no i oczywiście nasz osobisty Bradley Cooper witający wspaniałych Gości…

Bo tak wiele Osób, oprócz nas, również widzi to Piękno w naszych Dzieciakach… i postanowili to wyrazić stołami zastawionymi własnoręcznie przygotowanymi jadalnymi dziełami sztuki (nie żartuję! pączki, oponki, kilka rodzajów warstwowych ciast, piętrowe kanapki, pralinki, wytrawne babeczki, zawijasy z ciasta francuskiego, galaretki we wszystkich rodzajach tęczy… no – o co byście nie zapytali – z pewnością było na naszych stołach!)

A propos stołów – również dzięki Wam – stołówka mogła zamienić się w hollywodzką garderobę, bo strojów, pozyskanych z rożnych źródeł, naprawdę było tyle, że niektóre z naszych Gwiazd, przebierały się kilkanaście razy, aby w pełni wykorzystać dostępne możliwości

Dlaczego zdecydowaliśmy się ostatecznie ten bal urządzić, zgodnie z planem – mimo wszystko w takiej chwili?
Bo kierujemy się w dużym stopniu jakimś rodzajem intuicji…

a pośród chaosu naszych myśli, jedna jest dominująca – Nie tyle przekonywać dzieci, że są bezpieczne, ile po prostu postarać się sprawić, aby tak właśnie się poczuły.
Uśmiechem, uściskiem, zwykłą zabawą, obecnością…