-Ale z czym my tam pojedziemy?? Ostatnio tyle się dzieje, że nawet nie zdążymy przygotować już nic spektakularnego. A to przecież Dzień Dziecka.
– Nieważne. Po prostu pojedźmy. Nie musi być spektakularnie.
Pojechaliśmy. Oczywiście z lodami, bo Dzień Dziecka bez lodów się nie liczy.
Ale poza tym – bez fajerwerków, balonów i szafy grającej.
Od progu witają nas pełne radości i podekscytowania okrzyki:
– A wiecie, że teraz jest godzina 17.08? Spójrzcie!
– Na moim jest 17.09!
– O, a u mnie też 17.08! Popatrzcie tylko na te wskazówki.
Tyle szczęścia naraz, że nie wiedzieliśmy, czyj zegarek oglądać najpierw.
– Zagramy w Dobble „Słodziaki”? Proszę!
– A później w moje Dobble „Piłka nożna”?
– A może najpierw w moje „Zwierzątka”?
– Nie, w moje „Pojazdy” najpierw! Możemy?
Nie moglibyśmy wymarzyć sobie piękniej spędzonego Dnia Dziecka – w cudownym, pełnym miłości i gwaru Miejscu, gdzie nawet my czujemy się przez chwilę, jak dzieci, przegryzając, między jedną zabawą a drugą, najpyszniejsze gofry z domowym dżemem i maczając owoce w czekoladowym fondue…